Kacper Słomka - Dmowski, Piasecki, Ukraina i współczesność

Nad myśleniem bardzo wielu polskich nacjonalistów o Ukrainie nie przestają wciąż unosić się cienie dwóch postaci- Romana Dmowskiego i Bolesława Piaseckiego. Obaj Ci bez wątpienia wybitni myśliciele polityczni mieli zupełnie różny sposób patrzenia na naszych, niejednokroć problematycznych, sąsiadów znad brzegów Dniestru i Dniepru. Jednocześnie trzeba sobie powiedzieć jasno, że zarówno poglądy Dmowskiego jak i Piaseckiego zostały w znacznym stopniu w smutny sposób zweryfikowane przez rzeczywistość- przy czym w wypadku Piaseckiego owa weryfikacja niemal całkowicie nastąpiła już za jego życia. Nie oznacza to jednak zupełnej dezaktualizacji przemyśleń obydwu autorów. Musimy jednak przedstawić sobie jak historia zweryfikowała ich poglądy i jak pozycjonują się one we współczesności, oraz co to oznacza dla nas i co powinno oznaczać w kwestii naszego stosunku do państwa ukraińskiego. Na początek mała powtórka z historii myśli politycznej.


Tytułem wstępu

Rzeczywistość polityczna działalności społecznej i intelektualnej twórczości Romana Dmowskiego zupełnie różniła się od tej w jakiej funkcjonował Bolesław Piasecki, który też niewątpliwie potrafił wykazać się większą elastycznością poglądów niż ojciec polskiego nacjonalizmu. Niemniej w kwestii myślenia o Ukrainie w pewnym sensie obaj są dziećmi swoich czasów- Dmowski opiera się na filozofii politycznej wywiedzionej z założeń pozytywistycznych, kładących silny nacisk na tradycje państwowe i na kulturowo- społeczne rozumienie pojęcia narodu, co siłą rzeczy wiodło do historycyzmu w patrzeniu na Naród. Inaczej jest z Piaseckim. Ten działacz, mając już doświadczenie życia w niepodległym, ale jednocześnie bardzo niespójnym etnicznie państwie, oparł się bardziej na teoriach rewolucji konserwatywnej, syndykalizmu narodowego, a także tradycjonalizmu integralnego, to zaś siłą rzeczy musiało prowadzić do patrzenia na Naród w sposób bardziej integrystyczny, z silniejszym braniem pod uwagę komponentu etnicznego. Różnice te, siłą rzeczy niejako, prowadziły też do odmiennego pojmowania polityki zagranicznej. Dmowski pojmował ją bardzo po bismarckowsku można by rzec, podczas gdy Piasecki otwarcie odwoływał się do dawnych tradycji romantycznych, które starał się interpretować na nowo, by nie powtórzyć starych błędów. Z takich to źródeł wyrosła z jednej strony idea egoizmu narodowego i pewna frankofilia starej endecji, z drugiej strony koncepcja ,,Imperium Słowiańskiego” i bezpośrednio z nią związany pewien romantyczny sposób patrzenia na inne narody słowiańskie- co bardziej jeszcze niźli u samego Piaseckiego, można zauważyć w twórczości związanych z jego stronnictwem poetów ,,Sztuki i Narodu” tworzących w okresie II wojny światowej. Przechodząc już ad rem- jak to się wiąże konkretnie z Ukrainą?


Idee i rzeczywistość

Poglądy Dmowskiego na kwestię ukraińską, czy raczej, używając ówczesnego języka, rusińską były nader sprecyzowane. Uważał on że narodowość ukraińska w istocie nie istnieje, uważał ją za wytwór propagandy austriackiej, która ,,naszych rusinów” miała przekonać, że są osobnym narodem, po to by metodą divide et impera ,,tym łatwiej zarządzać obszarem jaki uzyskali w wyniku zaboru naszego państwa”. W istocie w końcu wieku XIX taki pogląd miał silne podstawy, zwłaszcza, że rzeczywiście nikt nie był bardziej zainteresowany promowaniem ukraińskości w Galicji w owych czasach niż władze C.K. Dmowski zauważając to zjawisko, jednocześnie zaś mając doskonałą świadomość faktu, iż w sąsiedniej Rosji analogiczny ruch narodowościowy ukraiński jest bardzo słaby, kwitował kwestię rusińską stwierdzeniem iż Rusinów ,,należy przekształcić w Polaków, inaczej bowiem będą stanowić tylko mierzwę i pognój dla imperializmu moskiewskiego”. Zawarta w tym zdaniu przestroga przed rosyjskimi dążeniami imperialnymi jest jedną z wielu przesłanek zaprzeczających rzekomemu rusofilizmowi, który był przez wielu przeciwników zarzucany Dmowskiemu. Jednocześnie była ona w znacznym stopniu realną oceną możliwości ruchu narodowościowego ukraińskiego na progu Wielkiej Wojny. Wszak gdyby Ukraińcy mieli na tym etapie tak wykształconą klasę polityczną i organizację jaką posiadła min. dzięki Dmowskiemu, Polska, to Ukraińska Republika Ludowa nie padłaby tak łatwo pod ciosami bolszewików. Oczywiście- ukraińska propaganda obciążała, obciąża i obciążać będzie winą za ten fakt ,,zdradę” dokonaną przez Polaków w Rydze, jednak uczciwie byłoby przyznać, że jest to jeszcze bardziej żałosne niż polskie pochlipywanie nad ,,zdradą” ze strony Francji czy Wielkiej Brytanii w 1939. Po pierwsze Polska i tak nie była w stanie dać Ukraińcom więcej niż dała, po drugie nie obiecywała im nic ponad wsparcie ich własnych wysiłków. Zawiodły wówczas właśnie te wysiłki. Zaiste poparcie dla Petlury na samej Ukrainie musiało być na poziomie żałosnym, skoro w wyprawie kijowskiej z roku 1920 uczestniczyło kilkakroć więcej żołnierzy polskich, niźli żołnierzy URL. Zważając zaś, że żołnierze owi walczyli dzielnie, oznacza to że sprawdzianu wówczas nie zdało społeczeństwo Ukrainy, nie jej armia. To właśnie czyni owe pochlipywania nad naszą ,,zdradą” jeszcze bardziej żałosnymi, problem w tym że na Ukrainie próżno znaleźć jakiegoś Ceglarskiego, który to rodakom swoim by napisał wprost.


Późniejsze doświadczenia z ruchem narodowościowym ukraińskim skłaniają jednak Dmowskiego do nowych przemyśleń, których owocem jest publikacja z roku 1930 pod tytułem ,,Kwestia ukraińska”. W wielkim skrócie w publikacji owej Dmowski zwracał uwagę na fakt instrumentalnego wykorzystywania ukraińskiego ruchu narodowościowego przez Niemcy. Twierdził on, że niepodległa Ukraina byłaby ,,niemieckim protektoratem” co siłą rzeczy zwielokrotniło by zagrożenia wobec Polski. Dmowski nigdy nie przestał bowiem zwracać uwagi na obu wrogów niepodległej rzeczpospolitej- tych na wschodzie i tych na zachodzie. Nigdy też nie przestał uważać tych na zachodzie za większe zagrożenie, chociażby ze względu na ich lepszą od rosyjskiej organizację.


Tymczasem zaledwie kilka lat później pojawia się w spektrum koncepcji politycznych polskich nacjonalistów koncepcja Imperium Słowiańskiego autorstwa Bolesława Piaseckiego. W ramach tej koncepcji Piasecki traktuje naród ukraiński jako część planowej przyszłej koalicji Słowian, mającej bronić przed zakusami zarówno imperializmu germańskiego jak i moskalskiego. Uważał on, że cierpienia jakich Ukraińcy doznawali od Sowietów będą musiały prędzej czy później popchnąć ich w ramiona Polski i że wówczas będzie możliwe naprawienie ,,błędu Rygi”, a w przyszłym Imperium Słowiańskim wszyscy będziemy żyć po bratersku i wzajem sobie pomagać. No ale potem przyszła II wojna światowa.


Wydarzenia, które miały miejsce na Ukrainie w czasie tego wielkiego konfliktu pokazały, że bliżej prawdy w swoich przewidywaniach okazał się Dmowski. Ukraińcy nie poszli gremialnie w ramiona Polaków- przeciwnie- doskonale dogadali się z najgorszym wrogiem Polski- hitlerowskimi Niemcami. Z resztą, nie brakowało wśród nich i takich jednostek co przeciw Polsce najpierw kolaborowały z Sowietami, potem z Niemcami, a czasem później jeszcze ponownie z czerwoną zarazą. Są na to liczne świadectwa świadków.


No ale jak to wszystko ma się do współczesności- mógłby zawołać ktoś, kto uważa historię za mało istotną. No właśnie ma się do współczesności bardziej niż wielu mogłoby przypuszczać. Na naszych oczach bowiem ponownie dzieją się konkretne procesy, które sprawiają, że budzą się duchy i Romana i Bolesława i na powrót kierują nasz wzrok na wschód.


Kto ma tu rację?


Jeżeli napiszę, że ani jeden ani drugi, to w zasadzie napiszę prawdę. Jednak warto się chwilę zastanowić, kto mylił się bardziej i jak ta współczesność weryfikuje dawne koncepcje, zwłaszcza że jak już napisałem na początku- duchy obu panów nie przestają unosić się nad naszym myśleniem o Ukrainie.


Jeszcze nie tak dawno wielu publicystów z obozu nacjonalistycznego wskrzeszało z uporem godnym lepszej sprawy koncepcje włączania Ukrainy do Imperium Słowiańskiego, tym razem skromniej nazywanego Międzymorzem. Niestety, swoim pluciem w twarz całemu Narodowi Polskiemu Ukraina nader dobitnie pokazała, że ta koncepcja jej nie interesuje. Doskonale widoczne było to przy okazji chociażby n-tych fet na cześć banderowców, czy butnego formułowania przez Zełeńskiego zarzutu ,,za mało”. My możemy pragnąć Ukrainy w Międzymorzu, ale jeżeli ukraińskie elity polityczne, ba nawet ukraińskie środowisko narodowe nie jest dość dojrzałe by zrozumieć doniosłość tego projektu i jego obopólną korzystność dla obu naszych narodów, to niestety ,,z łajna bata nie ukręcisz”- jak plastycznie na wsi mawiają.


Z drugiej strony od jakiegoś czasu wspomniany przeze artykuł Romana Dmowskiego ,,Kwestia ukraińska” z roku 1930 pasjami jest kopiowany i udostępniany przez wiele różnych portali ściślej i luźniej związanych ze środowiskiem nacjonalistycznym- od portalu Kresy.pl, po ,,Nową Geopolitykę”. Nie powinno to budzić szczególnego zdziwienia. W ostatnich miesiącach na wiele sposobów władze Ukrainy postarały się o to, by stworzyć wśród dużej liczby Polaków przekonanie o byciu li tylko agentami interesów niemieckich. Za bezprecedensową pomoc dla swojego walczącego kraju Ukraina odwdzięczyła się Polsce niczym innym przecież, jak po raz kolejny dogadywaniem się ponad naszymi głowami z Berlinem. Zeleński poklepuje się z Scholzem a Polaków kopię w tyłek i nie ma nawet przy tym na tyle oleju w głowie, żeby sobie uświadomić, że ci Niemcy, na których tak liczy, jego kraj bez pardonu sprzedadzą Moskalom, jeżeli tylko zwietrzą w tym lepszy interes. Ale nie ma się co temu dziwić. Tradycja pucowania się do Berlina jest na Ukrainie długa, żywa i najwyraźniej brak perspektyw na to by miała zaniknąć pod wpływem jakiegokolwiek otrzeźwienia. No więc w kwestii ich państwa chyba rację miał Dmowski, mówiąc o potencjalnym protektoracie Niemiec, choć w mojej ocenie przesadzał z dopatrywaniem się w tym zagrożenia, a to głównie z bardzo prostej przyczyny- dopóki Ukraina wyczerpuje się w wojnie z Rosją, to nawet po jej zakończeniu, długo nie będzie zagrożeniem dla sąsiadów, zwłaszcza będących członkami NATO. Warto jednak zacząć patrzeć na tę wojnę trochę inaczej niż cały demoliberalny salon- to nie jest romantyczne starcie dobra ze złem. Tam po prostu leją się jedni barbarzyńcy z drugimi, a my powinniśmy na to patrzeć jak Rzymianie- zza wysokich murów, konsekwentnie wspierając słabszego i równie konsekwentnie rozliczając go ze swojego wsparcia. Dodać trzeba, że nie dlatego, że uważamy go za jakiegoś aniołka- tylko dlatego, że trzyma tego mocniejszego jeszcze kawałek od naszego muru.


Wracając jeszcze na chwilę do wcześniejszej myśli Dmowskiego- nie uważam by były większe szanse przerobienia Ukraińców na Polaków. Być może uda się częściowo spolonizować młodsze pokolenia przebywające w Polsce i to tylko tych, którzy nie trzymają się w jednolitych narodowościowo dużych grupach. Tacy są zaś mniejszością w tym nader kolektywistycznym narodzie. Szczęściem wszystko wskazuje na to, że nie będą też oni ,,mierzwą i pognojem dla imperializmu moskiewskiego” bo ta część ich Narodu, która pozostała na swojej ziemi właśnie świeżo składa dowody tego iż, mówiąc Bonapartem ,,zasługują na to by być Narodem”. Więc w tej kwestii Dmowski akurat się mylił.


Kończąc te rozważani trzeba by powiedzieć, że współczesna sytuacja geopolityczna sprawia, iż nie znajdziemy już raczej gotowych recept w żadnych koncepcjach z przeszłości. Wschód pozostaje terenem ,,niekończących się możliwości” jak słusznie stwierdził Jacek Bartosiak. Jakie jednak możliwości będą pojawiać się na horyzoncie i czy zostaną odpowiednio wyzyskane- to już zupełnie osobny temat. Być może jeszcze zaświta jakaś nadzieja dla Imperium Słowiańskiego, a być może będziemy musieli szukać taktyki przetrwania w podwójnym oskrzydleniu przez Niemcy i ich protektorat. Dopóki gra na wschodzie się toczy dopóty wciąż może się zmienić to, który z duchów będzie miał ostatecznie rację. Może też racji ostatecznie nie mieć żaden i być może Ukraina rzeczywiście stanie się kolejnym samodzielnym graczem na politycznej planszy, na co również musimy być gotowi. Czas pokaże.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *