Ponieważ mamy okres adwentu, a 6 grudnia świętowaliśmy wspomnienie liturgicznego św. Mikołaja, jest właśnie idealny moment by napisać kilka zdań o owej postaci, dziś zupełnie zawłaszczonej i wypaczonej przez popkulturę.
Chyba nie muszę żadnemu katolikowi wyjaśniać, że prawdziwy św. Mikołaj- biskup miasta Miry w Licji- dzisiejsza Turcja, nie ma nic wspólnego z przerośniętym krasnalem z reklamy Coca Coli. Jako swoistą ciekawostkę, ale i pewną prowokacje do refleksji podam fakt skąd wzięło się to zafałszowanie wizerunku i jaka postać była istotnym wzorem dla czerwonego ludzika. Otóż w Niemczech po tym jak protestanci wyrugowali kult świętych nagle nastała potrzeba by zastąpić ,,kimś” świętego biskupa. I wówczas nic stąd ni z owąd pojawił się Wesoły Hans, wzorem niemieckich landsknechtów ubrany w jaskrawe barwy czerwieni i zieleni, z towarzyszącymi mu elfami- których cechy dziwacznie łączą w sobie właściwości elfów celtyckich z germańskimi gnomami. Tak to protestanci w miejsce sacrum wprowadzili poplątanie folkloru z neopogańskimz zabobonem, a potem zaimplementowali to za oceanem implikując rozlanie się tej zarazy kiczu na cały świat. Ewolucja kulturowa iście godna sąsiadów zza Odry. Ale kończę z tymi etniczno- cywilizacyjnymi złośliwościami, bo pragnę pisać o prawdziwym świętym Mikołaju.
Żył on w IV wieku naszej ery, a więc w czasach dla całego Kościoła nader burzliwych. Był Biskupem Miry- miasta wielokulturowego i wieloreligijnego, gdzie wpływy greckie, rzymskie, fenickie, żydowskie i inne tworzyły prawdziwy konglomerat kulturowy, a różne kulty pogańskie wciąż jeszcze toczyły walki o rząd dusz z młodym Kościołem. Można więc powiedzieć, że nie dostał łątwego terenu jako biskup. I potrafił na tej funkcji dokonywać czynów wymagających wiele odwagi i zdecydowania- a to właśnie jedna z owych mniej znanych twarzy świętego. I tak, to właśnie święty Mikołaj nakazał zburzenie świątyni Artemidy w Mirze. Był to akt wytoczenia otwartej wojny poganom greckim , dziś niewątpliwie byłby on uznany za ,,nietolerancyjny” ale ów święty biskup nie przejmował się opiniami wrogów Krzyża. Podobną zapalczywością w obronie wiary wykazał się na soborze nicejsko- konstantynopolitańskim gdzie Ariusza- heretyka przeczącemu boskości Jezusa zwyczajnie, po męsku sprał po gębie. I to są właśnie postawy, które nam nacjonalistom szczególnie powinny być bliskie- bezkompromisowość, zapalczywość, fanatyzm- to nie wady, a cnoty, który sięga się po świętość jak biskup Mikołaj.
Ale to nie wszystko. Przez zawłaszczenie postaci świętego przez popkulturę zupełnie zapomniano dlaczego właściwie stał się patronem dzieci, oraz dlaczego właśnie w jego święto rozdajemy podarki naszym pociechom. Otóż św. Mikołaj cały swój majątek odziedziczony po rodzicach i wcale niemały przeznaczył na pomoc potrzebującym a zwłaszcza dzieciom i ubogim pannom. Dlatego głównie stał się patronem dzieci, ale także (o czym już mniej się pamięta) panien szukających kandydata na męża. W kontekście tego ostatniego warto tu przytoczyć legendę o trzech siostrach. Każdej z nich biskup miał dać mieszek złota, dzięki czemu owe ubogie panny zyskały posag i mogły wyjść za mąż ratując swoją cnotę, gdyż wcześniej wyrodny ojciec z powodu długów sprzedał je w niewolę do domu publicznego. Święty Mikołaj przychodzi więc z darem i pomocą do ciężko pokrzywdzonych przez los panien, które wcale nie są ,,grzecznymi dziećmi”. W momencie gdy do nich przychodzi życie ich i ich rodziny dalekie jest od wzorowości. On jednak wzorem Pana Naszego Jezusa Chrystusa obdarza ich swoim darem po to, by uległy poprawie, co też się dzieje. Kolejny piękny wzór tym razem cnót hojności oraz zaufania- przecież biskup nie wiedział czy jego pieniądze w istocie pójdą na ów zbożny cel, na który poszły.
Wieloma innymi grupami wiernych także opiekuje się św. Mikołaj, a we wspołczesnym kontekście chciałbym szczególnie wspomnieć o jeńcach, marynarzach i o obrońcach wiary przed herezją. Co do trzeciej grupy- patronat wziął się od opisanej już przez wyżej przygody z Ariuszem. Jeśli zaś chodzi o jeńców- znana jest w ikonografii i sztuce opowieść o ocalonych przez św. Mikołaja żołnierzach, których niewinnie skazano na śmierć, a których niewinność właśnie biskup wykazał. Co do marynarzy- hagiografia pełna jest historii o tym jak właśnie żeglarzy ratowały przez rozbiciem statku modlitwy do św. Mikołaja- stąd też on w końcu stał się ich patronem.
Ma też pod swoim patronatem innych ludzi, którzy jeżeli nie są, to w każdym razie powinni być
bliscy sercom wielu z nas. Piszę o np. piekarzach, cukiernikach, piwowarach, gorzelnikach, oraz sprzedawcach perfum. Może warto wspomnieć czcigodnego świętego gdy raczy się swój żołądek dobrym pieczywem lub słodkościami, gdy ciało rozgrzewa się okowitą lub orzeźwia złocistym napojem, czy wreszcie gdy nanosi się nań aromat pachnideł. Po tym z lekka humorystycznym akcencie wróćmy jednak do rzeczy poważnych.
Biskup z Miry jest też patronem pojednania Wschodu i Zachodu. W obecnych czasach, gdy z jednej strony w straszliwej wojnie na wschodzie zabijają się nawzajem członkowie dwóch narodów chrześcijańskich, a z drugiej strony gdy papież Franciszek wymienia się relikwiami świętymi z patriarchą Bartłomiejem- dając nadzieje na częściowe przynajmniej pojednanie między Kościołem Katolickim a Cerkwią Prawosławną- tak by ,,nastała jedna owczarnia i jeden pasterz”- w takich czasach zwłaszcza powinniśmy modlić się do tego świętego, który jakże wiele ma oblicz i jak bardzo różni się od cukierkowatego ,,Santa Clausa”.